Zaczął się drzeć,
Emocje wzniosły się do niebios,
A ludzkość spadła na posadzkę.
-podniesiony wokal
nie czyni cie człowiekiem,
Nie musisz krzyczeć, słuch mam dobry.
Wybałuszył oczy i czknął
Zdziwienie stanęło mu gulą w gardle.
Emocje wzniosły się do niebios,
A ludzkość spadła na posadzkę.
-podniesiony wokal
nie czyni cie człowiekiem,
Nie musisz krzyczeć, słuch mam dobry.
Wybałuszył oczy i czknął
Zdziwienie stanęło mu gulą w gardle.
Obróciłam się na pięcie.
Zwróciłam twarz w stronę księżyca.
Pewnie smutno mu bez gwiazd,
W bezchmurny dzień.
Spojrzał na biblię,
która zapaliła jego twarz na czerwono.
-przepraszam.
Mój uśmiech rozpuścił wstyd w powietrzu.
Anna Lis