Fotografie

piątek, 27 lipca 2018

wiersz, erotyk

Miłość może wy(g)ruchać

pewien gołąb do gołębia tak grucha:
-ja to żem ostatnio nie poruchał
-A to czemu?
-ach samcze, robiłem świetne tańce, 
stroszyłem pióra, wyrzucałem w górę wióra...
spadały niczym fajerwerki
i  mimo strategii

Gołębica uciekała ode mnie 
w między zlanych potem przechodniów.  

Niczym zawodowy g-ruchacz
tańczyłem godowo na granicy peronów 

A ta, że mnie nie kocha
więc ja głupi sam szlocham 

Perwersja-Kolor czerwony rozdział 2

   Marcin obudził się sam w wielkim łożu. Zdziwił się, iż ściany pokoju w którym najwyraźniej spał są czerwone a sam wystrój nowoczesny. Okna były szczelnie zasłonięte czarnymi roletami. Jedna ze ścian najwyraźniej była gołą cegłą. Wisiały na niej liczne plakaty i półki z książkami. Plakaty zespołów rockowych i metalowych. Zaintrygowany sięgnął po sporą księgę w bordowej okładce. Tytuł brzmiał "Perwersja". Książka zawierała liczne, czarno-białe rysunki przedstawiające zazwyczaj kobietę w wielu pozycjach."To jakaś powieść erotyczna wyższej klasy" pomyślał z uśmieszkiem na ustach chłopak. Dopiero wtedy oprzytomniał, gdy poczuł promieniujący ból, z okolicy brzucha i prawego uda. Ta kobieta, ona uratowała mnie i...i. I? Zrobił wielkie oczy na myśl co się wczoraj z nim działo. "No, nic. Trzeba jej poszukać"-postanowił. Wyszedł z pomieszczenia po drewnianych schodach i natrafił na kuchnię. Na stole przygotowane były jego wczorajsze naleśniki, lecz z owocami leśnymi. Tuż obok talerza przyuważył karteczkę. "Jestem w ogrodzie". Pismo było niezwykle staranne. Głodomor chwycił jednego naleśnika i pochłaniając go w prędkości światła, wyszedł na zewnątrz by poszukać swej zbawicielki.  
    Marcin przeszedł pod różaną pergolą. Naćpany słodkim zapachem floksów powiódł wzrokiem po łące za domem. Piękna dziewczyna siedząc w trawie czytała książkę. Na miękkich nogach skierował się w tamtą stronę. Zapewne wiedziała, że do niej idzie, lecz nie skierowała na niego oczu. Udawała że czytała. Będąc dwa metry od niej, powitał ją:
- Hej!
-Heej, jak się spało?-zagadała. 
-Świetnie, lecz tuż po przebudzeniu zorientowałem się, że spałem w nie swoim łóżku. W dodatku że jestem ranny...i..-zamyślił się- to było dziwne- dodał. 
-Znalazłam Cię rannego w lesie. Byłeś całkowicie bezbronny-oznajmiła zbawczyni.
-Dziękuję za ratunek. 
-Nie ma za co, możesz zostać u mnie na dłużej-zapewniła. 
-Hmm dzięki, mimo wszystko postaram się pozbierać szybko. 
Kobieta spojrzała się na Marcina smutnym wzrokiem. "Nie odchodź, proszę"-usłyszał szept. Zaintrygowany zastygł na chwilę. Wiatr czesał delikatnie łąkowe trawy jak i jej włosy, których kosmyk zasłonił jej twarz. Przysiadł na ziemi. Teraz stykali się zewnętrznymi stronami ud. 
-Dlaczego chcesz bym został?-zagaił. 
-Jestem tu strasznie samotna, moi rodzice zmarli a przyjaciele się ode mnie odwrócili-wyjaśniła. 
-Myślę, że ratunek od śmierci to ciekawy początek znajomości-uśmiechnął się pocieszająco i odgarnął kosmyk włosów z jej buzi. 
Oboje mieli wrażenie jakby świat zawirował. Wiatr wzmógł się, a z piękna, słoneczna pogoda przeobraziła się w złowrogą burzę. Spadły pierwsze krople deszczu. Zaklęci w swoim świecie, Marcin i Anna pocałowali się ze zwierzęcą rządzą. Dziewczyna objęła chłopaka mocno, po czym chcą nie chcąc jej wilcze pazury rozerwały ludzkie paznokcie i delikatne opuszki palców. Niczego nie świadom, kochanek popchnął wilczycę na mokrą już zieleń. Energicznie wpił się w usta stwora, gdy ten rozerwał jego koszulę ogromnymi pazurami. 

środa, 11 lipca 2018

Przemyślenia


  Wczoraj pod wieczór jechałam autobusem. Wracałam zmęczona po ciężkim dniu pracy. Siedziałam niemalże w środku autokaru po lewej stronie. Jeszcze jak przemierzaliśmy peryferie miasta, wsiadła kobieta. Usadowiła się bliżej chodnika pojazdu mimo że miejsce przy szybie było wolne. Dziwne prawda ?Azjatka  wyciągnęła ze starej wytartej torebki książkę. Otworzyła ją w połowie, nie zauważyłam żadnej zakładki. Zaczęła czytać jak( jeszcze wtedy mi się wydawało). Aby nie budzić podejrzeń obserwowałam ją kontem oka. Spodziewałam się że po mniej więcej pięciu- sześciu  minutach przewróci stronę. Lecz nie. Ona patrzyła nadal w te same kartki. Byłam co raz bardziej zaintrygowana tym co właśnie widziałam. Dziewczyna nie przewróciła ani jednej strony przez całe trzydzieści pięć minut. Wiem dokładnie, bo z nudy jeżdżąc autobusem patrzę na zegarek, za każdym razem gdy wehikuł wiozący biednych, zmęczonych życiem ludzi zatrzymuje się z nieprzyjemnym zgrzytem.
  Zwykła jazda komunikacją miejską. A  jakie rozkminy?
  Wcale nie zwykła. Nic nie jest zwykłe. Każdy dzień to nowa dawka wrażeń. Tylko czasami tego nie widzimy i o tym zapominamy.
  Osobiście uwielbiam zwracać uwagę na takie zdarzenia w codziennym życiu.
  Ta kobieta być może była przestępczynią lub psychopatką. Siedziała bliżej wyjścia by mieć szybszą drogę ucieczki. Tak zachowują się potencjalni zabójcy. Zwykle są oni bardzo inteligentni, dzięki czemu tylko dobrzy obserwatorzy, osoby mające ten sam poziom IQ lub wyższy potrafią odczytać ich zamiary. Kobieta nie czytała książki, ale pewnie obmyślała jak oszukać szefa firmy w której pracuje. Nie przewracała kartek bo komu by się chciało przyglądać czy to robi? (Mi).

  Powyższy tekst, artykuł, przemyślenia są napisane przeze mnie, lecz nie ja tą historię przeżyłam. Część opowieści jest fikcją by nadać jej nieco kryminalny wydźwięk. Dziękuję wiernym czytelnikom za przeczytanie i zapraszam do zerknięcia na moje inne twory.

Pozdrawiam, Anna Lis.