Fotografie

czwartek, 1 marca 2018

Z ponad pyłu prochu rozdział 4

   - Wezwał pieski od hakowania?-chciała wiedzieć Midia.
   - Gorzej. Wezwał specjalnych.
    Tymczasem w Rezydencji Gbadamosich:
Odział dwudziestu uzbrojonych w broń biologiczną chłopaków z Oddziału Specjalnego wbiło do willi. Przewodził  im 60-letni Pan Layolas Matrycow, który wiecznie miał oburzoną minę i coś na sumieniu. Wtedy akurat to źle zaplanowany podbój (lub wcale nie planowany, nikt tak na prawdę nie wie jak to było, bowiem sam dowódca owego, haniebnego wieczoru zadowalał się słabym winem, więc wszystko mogło się wydarzyć) zaprzątał jego głowę.
    Okręt w żółwim tempie oddalał się od Strefy. Nadeszła pora obiadowa lecz pasażerowie nie mieli co przyrządzić. Młodzieniec zaproponował że dobrze byłoby złowić jakieś ryby. Chłopak miał fach w ręku, wiedział jak to się robi. Potrzebowali niestety choćby harpuna by zdobyć przynajmniej jedną zdobycz. Midia znalazła na pokładzie stary osprzęt do nurkowania, jakieś sitka, płetwy, zużyta butla, kombinezon, maska i Bóg wie co jeszcze. Labuta stwierdził że to całkiem dobry sprzęt, że da się tym coś złowić. Załoga ucieszyła się ze znaleziska. Najmłodszy obiecał się podjąć złowienia posiłku następnego dnia, w pierwszym dniu wycieczki, uciekinierzy zadowolili się herbatnikami. Osama z czasem czuł się lepiej. Pod wieczór spacerował sobie po pokładzie statku.
  - Teraz jesteśmy wolni... - rozmarzył się Osama.
  - Nie do końca-przerwała mu dziewczyna.
  - Jak to?
  - Siedzimy w szczelnej kapsule. Bez jedzenia i wody. Bez najbliższych, mamy tylko siebie i na siebie jesteśmy skazani - sprecyzowała.
  - Fakt, ale możemy na siebie liczyć. Wszystko będzie dobrze, dotrzemy bezpiecznie na ląd - wtrącił się Labu.
  - Urodzony dyplomata z ciebie!-zdecydowała.
     Grupa przyjaciół postanowiła  rozdzielić posłania. Postanowili, iż każdy będzie w jednoosobowym pokoju by było sprawiedliwie - nikt nie będzie czuł się bardziej samotnie. Osamie przypadła kabina najbliżej pomieszczenia kuchennego, bowiem on umiał gotować najlepiej. Ziemiance i Dalidaninowi przypadły pokoje obok siebie. Owe pokoiki wyposażone były w regulację intensywności światła jak i jego barwy. Rozmieszczenie korytarza, łazienki i wszystkich innych pomieszczeń było nietypowe, ponieważ dwie przylegające do siebie łazienki okalał zgrabny korytarz prowadzący również do wspomnianych wcześniej sypialń i kuchni.
    W przedstawieniu graficznym wyglądało to mniej więcej o tak:


  Każda kajuta posiadała system samosprzątający. Wystarczyło tylko wcisnąć odpowiedni guzik, wyjść na 15 minut a potężne dmuchawy usuwały wszelkie nieczystości z powierzchni odkrytej. Podłoga pomieszczeń wyłożona była wykładziną do, której nie przylegał żaden brud co ułatwiało sprzątanie. Oczywiście, interfejs oferował również zmianę koloru, animacji, temperatury, zapachu, muzyki bądź dźwięku (przykładowo lasu deszczowego). Był to, więc luksusowy statek.
  Właśnie gdy Midia poznawała atuty wehikułu, usłyszała pukanie.
   - Proszę!
   - Cześć, ja tylko chciałem...zapytać czy się dobrze czujesz i czy Ci czegoś nie potrzeba-troszczył się Osama. W zasadzie to długo się zbierał do takiego czynu, w stronę jej względów, właściwie odkąd ją znał. Dlatego teraz głos lekko mu drżał.
  Dziewczyna spojrzała na przystojniaka spod swych długich i ciemnych rzęs zdobiących jej ciemne oczy.
  - Potrzebuję porady
  - Jestem do usług-stwierdził.
  - Uważasz że moja mama chciała mnie zostawić? Że popełniła samobójstwo? - zapytała, z niemal błagalnym tonem w głosie. "Przecież jej zachowanie totalnie różniło się od tego jaka była kiedyś. " - zamartwiała się.
  - Nie wykluczam, że ktoś mógł zhakować jej umysł. Słyszałem o nanochipie, który wystarczy nie postrzeżenie włożyć głęboko do ucha i wprowadzać informacje przez urządzenie. 
  - Ale kiedy.... 
  - Tydzień temu wyszła ze szpitala po wypadku, prawda?
  - No, tak. Możesz mieć rację. Osama, ja nawet nie zdążyłam jej powiedzieć głupiego "kocham cię". Ona tak po prostu odeszła - ślicznotka przysiadła na łóżku. Po rumianym policzku pięknej twarzy poleciała pierwsza łza. Łza tęsknoty za matką.
  - Ej, mała - szepnął czarnoskóry siadając blisko niej na łożu i obejmując - Damy sobie radę. Nie płacz nad rozlanym mlekiem. Jesteśmy tu i teraz, czujesz to? - próbował pocieszać crusha.
  - Dziękuję Os...jesteś kochany - anielica położyła głowę na klatkę piersiową przyjaciela. Czuła się dzięki niemu lepiej i bezpieczniej. Po minucie misiowatego przytulania, bohaterka odsunęła się nieco od pocieszyciela i złożyła na gładkim policzku delikatny pocałunek.
  - Gdybym mógł, to bym się zarumienił- kącik ust czarnoskórego podniósł się w uśmiechu ulgi.
  - Uważaj, bo to ja się zaraz zarumienię.
  - Hihih,chciałbym to widzieć - chichotał chłopak.
   Trzaaaask! Usłyszeli od prawej strony, czuli od strony sterów. Przyjaciele stanęli jak wryci, lecz od razu padli na glebę powaleni wstrząsem.
   - Co do cholery?! - słychać było krzyk Labuty. 
  Przez głowę Midii przeleciały różne zdarzenia, myśli i fakty. Śmierć matki, kradzież diademu, napad na Osamę i Labu skuty kajdankami w swoim pokoju. Wszyscy trzej będą musieli odbyć poważną rozmowę. Chwyciła za Pas Życia, który wypadłszy podczas wstrząsu miał za zadanie rzecz jasna ratować życie podczas takich sytuacji. Posiadał maskę tlenową i karabinek przypinany do kombinezonu pokładowego. Jej towarzysz trzymał się nogi łóżka, ponieważ drugiego pasa nie było. Nastolatka wcisnęła przycisk otwierający drzwi, które przesunęły się z charakterystycznym sykiem. Dziewczyna wyjrzała na zewnątrz. Z okna pokładowego rozpościerał się widok na koralowe dno.
   
Anna Lis

Brak komentarzy: