Niewiasta wyciągnęła rękę ze smaczkami przed siebie, zawołała dziwnym, nieludzkim dźwiękiem, by po chwili przysiadł na niej na wpół oswojony latający stwór. Istota jarzyła się błękitną poświatą. Posiadała opierzone ciało, jej pióra były turkusowe, a oczy ozdobione żółtymi tęczówkami. Z głowy sterczał spory ciemno - niebieski pióropusz, a z policzków wystawały złotego koloru skrzela w kształcie wodorostów.
Siedemnastolatka powoli poczęła głaskać zdziwione ptaszysko. Jej dłoń pomału gładziła miękkie pierze pod którym kryła się gęsia skórka spowodowana strachem.
-Panienko?- usłyszała nie głośne wołanie zza swych pleców. Odwróciła się w miarę wolno by nie wystraszyć ptaszyny.
-Tak?-odpowiedziała również pytaniem.
Po chwili ujrzała Buntę i Osamę wyłaniających się zza luminescencyjnych krzaków. Mieli na sobie odzienie bojowe, bio-karabiny i noktowizory. Wyglądali jakby wracali z warty.
-Czy nasza miłośniczka flory i fauny zechciałaby opuścić teren zagrożenia?- zasugerował z ironią w głosie Bunta.
-Nie - lubiła się pakować w kłopoty.
-Midia...mamy Cię wziąć siłą?- na twarzy mężczyzny widać było pogardę.
-Tylko mnie tknij gnoju.- Ziemianka poruszyła lekko dłonią by zwierzę odleciało.
Dalidanin ruszył szybkim krokiem w kierunku uciekinierki. Afrykańczyk chciał powstrzymać pracodawcę przed zrobieniem jakiejś krzywdy ukochanej, w tym celu chwycił ramię Bunty, został jednak szybko zrównany z ziemią jednym ciosem w brzuch. Łapiąc się za brzuch chłopak ociężale wstał. Nastolatka zwinnym ruchem przetoczyła się po grubej warstwie runa leśnego. Po udanym fikołku szybko wstała i machinalnie przyjęła postawę obronną. Jej ciało uchyliło się przed ręką faceta. Błyskawicznie wyprowadziła prawego prostego w zęby 65-latka, by potem jego nos rozbić na własnym kolanie. Bunta odszedł kilka kroków w tył i oparł się o wyschnięte drzewo.
-No, no niezły pokaz Panienko Miyagi.- zadrwił z niej ranny. "Panienka Miyagi" odwróciła twarz by nie musieć patrzeć na szpetną facjatę przegranego. Osama akurat leniwie przygotowywał opatrunek dla przełożonego. Przykleił leczniczą gumę w miejsca ran w jamie ustnej poszkodowanego i również niechętnie wsadził jej odrobinę do każdej dziurki nosa.
-Proponowałbym Panu odpoczynek w Pana kajucie.- powiedział czarnoskóry.
-Ehh niech będzie, ale odprowadź ją do Strefy- pijaczyna wydał rozkaz, po czym chwiejnie ruszył w kierunku Strefy.
Młodzieniec nieśmiało spojrzał na zdenerwowaną ślicznotkę. Stała z założonymi rękami i spoglądała na niego nieco gniewnie, miał ochotę poprawić kosmyk jej naturalnie kruczoczarnych włosów, lecz się opanował.
-Ekhem- chrząknął- chodźmy już lepiej do Strefy.- wbrew swej woli zaproponował. Wolałby zabrać ją na spacer, jednakże był zbyt wstydliwy.
-Osama, mówią, że straszny z ciebie nudziarz, ale żeby aż tak?- sprowokowała go, wydymając poliki powietrzem.
Nie odpowiedział. Spuścił wzrok na modliszkę przeżuwającą posiłek, czyli swojego partnera, który wcześniej ją zapłodnił. Samica nieśpiesznie wsuwała kolejne kawałki ojca swojego przyszłego potomstwa. Nie mogąc się powstrzymać wyciągnął z torby kamearat (niewielkie urządzonko do nagrywania i fotografowania). Dobrał odpowiedni kadr i zrobił kilka zdjęć z różnych perspektyw. Potem też pozwolił sobie na kilkunastosekundowy filmik. Midia przyglądała się tej scence z zainteresowaniem.
-Mogę?- spytała o zgodę wskazując dłonią przyrząd.
-T-tak.- młody artysta zgodził się niepewnie , podając koleżance instrument.
Miłośniczka przyrody od razu zakochała się w fotografiach Osamy. Przedstawiały one z niczego nie zdającą sobie sprawy, pożywiającą się przyszłą matkę. Nastolatek ewidentnie miał talent do fotografii, ponieważ owe fotosy były wyraźne, idealnie wykadrowane i przedstawiały owada w przystępnej pozie.
-Są przepiękne- dziewczyna stwierdziła bez wahania. -Mam pomysł! Pójdźmy w miejsce, które chyba tylko ja znam, jest naprawdę niesamowite, więc zrobisz piękne zdjęcia.
-Prowadź zatem!- zawołał radośnie, bowiem humor mu się poprawił. Maszerował ochoczo za pięknością, nie szczędził też wzroku na jej krągły tyłek opięty przez materiał kombinezonu.
Szli tak z kilkanaście minut.. Krajobraz nieco się zmienił. Drzewa w tej okolicy rosły większe i bardziej rozłożyste, przez co trudniej im było przeciskać się między nimi na wąskiej ścieżce. W pewnym momencie ujrzeli "smoka" tak ludzie współcześni nazywali te niby nieistniejące stworzenia. Mijali akurat cudowny wodospad, przechodząc przez niewielki, starodawny most. Wiadukt posiadał kunsztowne zdobienia i wzory. Liczne płaskorzeźby przedstawiały dawne zwierzęta wykorzystywane niegdyś na Ziemi do różnorakich celów. Byli na miejscu, jej towarzysz zdążył już się o tym skapnąć, czując wszechobecną życiodajną energię. Midia przysiadła na kamiennej barierce zabytku.
-Tutaj jest CUDOWNIE!-zachwycił się.
-Hahah, to jeszcze nie wszystko.-śmiało chwyciła jego dłoń i pobiegli razem w stronę gęsto rosnącej, zielonej trawy. -Połóż się, śmiało!- zachęciła go dziewczyna. W następnym momencie leżeli obok siebie na soczystej trawie.
-Co teraz?-zniecierpliwił się.
-Zamknij oczy. Chłopak chwilę się obawiał, lecz wykonał polecenie. Na 3-poczujesz jakby twoje ciało wrosło w trawę i stało się nią, na 2-wszelkie zmartwienia wyparują, "będziesz spokojnie siedział na kamieniu obserwując rwącą rzekę twojego życia", na 1-uniesiesz się w górę lekki jak piórko, będziesz mógł widzieć, czuć, słyszeć, tylko nie odlatuj zbyt daleko. Dobrze???-przyszła szamanka upewniła się że wszystko rozumie.
-Taak-zapewnił ją nieco wystraszony głos.
- JEDEN, DWA, TRZY - powiedziała głośno i wyraźnie.
Po udanym przygotowaniu do hipnozy, siedemnastolatka poczęła nieśpiesznie odliczać by przejść do etapu eksterioryzacji (świadomego snu). Po chwili słychać było cichutkie wibracje. To duch Osamy oddzielił się od jego ciała. Ujrzała jego przezroczystą duszę załamującą obraz w miejscach gdzie się "kończyła" tak jak nad ogniskiem widok się załamywał. Midia również po chwili uniosła się w górę. w głowie usłyszała: "Oh, mój Boże, Midia wygląda cudnie, leżąc w trawie, ozdobiona licznymi barwnymi motylami". "Wow, na naprawdę tak o mnie myślisz?"- odpowiedziała również w myślach za pomocą telepatii. "C-co ty? Kto to powiedział?"-wystraszył się duszek. Ułożyła w myślach odpowiedź:-"Możemy się teraz porozumiewać za pomocą telepatii, nie cieszysz się?". "Ależ cieszę się, po prostu mnie zaskoczyłaś"-wyjaśnił. "Wiem, wiem, wracajmy już lepiej do swoich ciał, bo pierwsza zbyt długotrwała podróż może być niebezpieczna"-ostrzegła.
Dusza Osamu cicho wibrując poleciała w kierunku swojego ciała. Po minucie bycia we własnym ciele chłopak, wpierw poruszył palcami u dłoń, potem każdą kończyną, następnie usiadł niemal bez użycia siły. Afrykańczyk począł się zastanawiać co się stało z jego własnym ciałem.
-Też tak masz, że czujesz się jakby odnowiona? Czy to normalne?-chciał wiedzieć szybko.
-Oczywiście. Życiodajna energia jest tutaj w każdej istocie ponad miarę, nie ważne czy to roślina czy zwierzę, wszystkie one oddają nadmiary tej energii gdy tylko czują że jakiś inny organizm potrzebuje takiego zastrzyku życia.-wyrecytowała z przyjemnością. Uczennica wiedzę tą czerpała nie tylko od swej nauczycielki, starej szamanki Dakoty, lecz też ze współczesnych książek i internetu.
Po udanym przygotowaniu do hipnozy, siedemnastolatka poczęła nieśpiesznie odliczać by przejść do etapu eksterioryzacji (świadomego snu). Po chwili słychać było cichutkie wibracje. To duch Osamy oddzielił się od jego ciała. Ujrzała jego przezroczystą duszę załamującą obraz w miejscach gdzie się "kończyła" tak jak nad ogniskiem widok się załamywał. Midia również po chwili uniosła się w górę. w głowie usłyszała: "Oh, mój Boże, Midia wygląda cudnie, leżąc w trawie, ozdobiona licznymi barwnymi motylami". "Wow, na naprawdę tak o mnie myślisz?"- odpowiedziała również w myślach za pomocą telepatii. "C-co ty? Kto to powiedział?"-wystraszył się duszek. Ułożyła w myślach odpowiedź:-"Możemy się teraz porozumiewać za pomocą telepatii, nie cieszysz się?". "Ależ cieszę się, po prostu mnie zaskoczyłaś"-wyjaśnił. "Wiem, wiem, wracajmy już lepiej do swoich ciał, bo pierwsza zbyt długotrwała podróż może być niebezpieczna"-ostrzegła.
Dusza Osamu cicho wibrując poleciała w kierunku swojego ciała. Po minucie bycia we własnym ciele chłopak, wpierw poruszył palcami u dłoń, potem każdą kończyną, następnie usiadł niemal bez użycia siły. Afrykańczyk począł się zastanawiać co się stało z jego własnym ciałem.
-Też tak masz, że czujesz się jakby odnowiona? Czy to normalne?-chciał wiedzieć szybko.
-Oczywiście. Życiodajna energia jest tutaj w każdej istocie ponad miarę, nie ważne czy to roślina czy zwierzę, wszystkie one oddają nadmiary tej energii gdy tylko czują że jakiś inny organizm potrzebuje takiego zastrzyku życia.-wyrecytowała z przyjemnością. Uczennica wiedzę tą czerpała nie tylko od swej nauczycielki, starej szamanki Dakoty, lecz też ze współczesnych książek i internetu.
Anna Lis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz